Sojusz z bakteriami dziecko zaczyna w chwili narodzin.
Dziecko przechodzące przez kanał rodny matki jest zasiedlany przede wszystkim przez Eschericha coli i inne Enterobacteriacae, oraz Enterococci.
Cały proces wydawać się może mało higieniczny, ale nasze mamy dają nam w chwili porodu starter zasiedlający nasze jelita dobrymi bakteriami.
Dziecko przychodzące na świat przez cesarskie cięcie, zasiedla jelita bakteriami pochodzącymi głównie ze skóry.
Badacze porównując bakterie u dzieci urodzonych naturalnie do urodzonych przez cesarskie cięcie zauważyli inną proporcje typowych bakterii jelitowych. U dzieci urodzonych naturalnie było więcej Bifidobacterium, a mniej Proteobacteria (rodzaj bakterii występujących licznie w jelitach osób z dysbiozą i stanami zapalnymi jelit).
U noworodków u których układ immunologiczny i układ pokarmowy nie działają jeszcze na należytym poziomie, dobry koktajl bakterii na początek jest niesamowicie ważny.
Bakterie typu Lactobacillus wysyłają np. odpowiednie sygnały dla właściwego rozwoju jelit, oraz układu odpornościowego, odstraszają patogeny i trzymają w ryzach stan zapalny.
***
Posiadanie dobrej kolekcji startowych bakterii w pierwszych chwilach życia, może mieć wpływ na stan zdrowia dziecka w późniejszym okresie, oraz (w mojej opinii) mniejszą podatność czynników środowiskowych na włączenie niekorzystnych polimorfizmów.
***
Jak ważne są bakterie w pierwszych chwilach dziecka pokazuje fakt, że w mleku matki znajdują się oligosacharydy, które są tak złożone, że niemowlę nie jest w stanie ich strawić. Kobieta w czasie laktacji żywi dziecko, oraz jego bakterie.
Mleka modyfikowane w których znajdują się oligosacharydy, oraz bakterie probiotyczne, są wynikiem pracy naukowców i technologów żywności, a mleko mamy to tysiące lat ulepszeń, w czasie długiej i skomplikowanej ewolucji.
Często słyszę od mam, że dziecko świetnie czuje się na pokarmie mamy, a gdy tylko przechodzi na mieszanki mleczne, zaczyna się dramat. Niestety nie jesteśmy wstanie tak dobrze odwzorować naturę.
Kiedy kobieta urodzi naturalnie i karmi swoje dziecko piersią, mamy do czynienia z różnorodnością gatunków bakterii w jelicie dziecka. Sytuacja drastycznie zmienia się z chwilą podania pierwszego antybiotyku. Różnorodność bakterii maleje, ponieważ szerokie spektrum działania antybiotyków zabija bardzo wiele rodzajów bakterii.
Pomimo odbudowy mikroflory, ekosystem jelit nigdy nie będzie ten sam.
***
Najciekawszym elementem bytu naszej flory jelitowej, są ciągłe negocjacje pomiędzy naszym układem odpornościowym, a mikrobami jelitowymi. Układ odpornościowy chce utrzymać bezpieczny dystans wobec „obcych” komórek (bakterii), zaś bakterie chcą być bezpieczne w jelitach. Siła tych wzajemnych zależności zależy od wielu czynników jak np. rodzaju pożywienia, antybiotykoterapii, probiotykoterapii, a nawet stresu.
Ponieważ jelito jest w stałym kontakcie z układem odpornościowym całego ciała, mikroby jelitowe oddziałują na kształtowanie odpowiedzi immunologicznej w globalnym sensie.
Śluzówkowy układ odpornościowy ma dwie ważne funkcje. Jedna- dość agresywnie reagująca na zagrożenie (prozapalna) i druga- wyciszająca odpowiedź immunologiczną (przeciwzapalna). Właściwa reakcja organizmu na mikrobiom, pomaga zrównoważyć atak i hamowanie układu odpornościowego. Jeśli jednak huśtawka jest przechylona bardziej na stronę zapalną, wytrącony układ odpornościowy reaguje nadgorliwie na drobnoustroje bytujące w jelitach, co może wywołać stan zapalny, alergię.
Reakcje zapalne są inicjowane przez komórki odpornościowe T i B. Jest to kaskada reakcji mająca na celu dostarczyć do miejsca zapalenia „posiłki” mające na celu ograniczyć zapalenie i unieszkodliwić problem. Następnym krokiem jest zatrzymanie zapalenia. Efekt ten osiąga się dzięki komórkom T regulatorowym. Niedobór komórek T regulatorowych może prowadzić do nadmiernej, nieadekwatnej reakcji zapalnej, która może przerodzić się w autoagresje.
Naukowcy odkryli (na modelu myszy), że bakterie należące do typu Firmikutes (nasze powszechne Lactobacillus), potrafią ściągać komórki T regulatorowe do jelit.
Ekosystem jelita jest bardziej złożony niż nam się wydaje. W jelicie znajdują się mikroorganizmy, które są bardzo pomocne, mikroorganizmy względnie chorobotwórcze i patogeny. Może zdarzyć się, że układ odpornościowy pomyli się, atakując dobre bakterie, a chorobotwórcze zignoruje. Lekarze również mają z tym problem, interpretując wyniki badania mikrobiologicznego i podejmując decyzje o leczeniu antybiotykami. Zwłaszcza, że mikroorganizmy potencjalnie chorobotwórcze mogą czasem nam nawet pomagać.
Dobrze znana bakteria występująca w żołądku H. pylori wywołująca wrzody dwunastnicy, a nawet raka żołądka, zasiedla układ pokarmowy u około 80 % populacji. Nie wszyscy odczuwają jej obecność, a badania naukowe wskazują nawet, że jej występowanie w żołądku, ogranicza zachorowalność na astmę i alergie u dzieci. Zauważono, równie, że brak tej potencjalnie chorobotwórczej bakterii, zmniejsza ilość limfocytów T regulatorowych (hamujących proces zapalny).
Taka sama sytuacja dotyczy pasożytów takich jak włosogłówka i tęgoryjec. Są prowadzone badania nad ich działaniem leczniczym w przypadku leczenia wrzodziejącego zapalenia jelita grubego, astmy, choroby Crohna.
Prawdopodobnie sytuacje te, są spowodowane tym, że mikroorganizmy ewoluowały z nami i stawały się nauczycielami dla naszego układu odpornościowego.
Rozumiem, że zrobiłam tym zamęt.
***
Chcę tutaj podkreślić, że nie wszystko w mikrobiologii jest oczywiste. Bowiem może okazać się, że potencjalnie chorobotwórczy mikroorganizm może nam pomóc, a nie zaszkodzić. Wszystko zależy nie od tego czy występuje, ale jak się zachowuje.
***
To zjawisko nazywane jest amfibiozą. Występuje gdy dwa organizmy tworzą związek, który jest symbiotyczny (korzystny) albo pasożytniczy (niekorzystny), w zależności od sytuacji.
Dlatego jestem przeciwna nadużywaniu antybiotyków, leków przeciwgrzybiczych i przeciwpasożytniczych u dzieci ze spektrum autyzmu, leczonych biomedycznie. Po takich rundach leczenia, okres progresu jest niestety chwilowy. Po nim bardzo często występuje okres dużego regresu i problemów z jelitami.
Jeszcze gorszą sytuacją jest fakt leczenia dzieci na podstawie objawów, co ma często miejsce w przypadku rzekomej inwazji pasożytniczej, grzybiczej bez standardowej diagnostyki.
Standardowa diagnostyka parazytologiczna, to badanie kału na obecność jaj lub innych form rozwojowych pasożytów.
Standardowa diagnostyka mikrobiologiczna to hodowla bakterii na specjalnych podłożach i identyfikacja wraz z antybiogramem. To samo dotyczy grzybów (posiew- mykogram).
Co zrobić aby ekosystem jelit był stabilny?
Aby zacząć myśleć o probiotykoterapii powinniśmy wiedzieć kilka spraw.
Bakterie probiotyczne, w przeciwieństwie od tych bytujących w jelicie na stałe (flora właściwa) są tylko chwilowymi pomocnikami. Co nie oznacza, że układ odpornościowy ich nie zauważa. Wręcz przeciwnie, po probiotykoterapii wypróżnienia się stabilizują, łatwiej radzimy sobie z infekcjami, czy skraca się czas biegunek. Człowiek probiotyki spożywał już od dawna, choćby poprzez fermentowaną żywność.
Niestety naukowcy nie wiedzą jak dokładnie działają bakterie probiotyczne dostarczane w probiotykach. Jest sporo zagadek w tym obszarze. Jednak istnieją dowody mówiące, że przechodzenie przez nas bakterii porbiotycznych pobudza siły organizmu do obrony przed patogenami. Probiotyki mogą grać rolę fantomów na których trenuje nasz organizm.
Zauważono, że probiotyki mogą wzmacniać barierę ochronną jelita, poprzez stymulowania komórek do produkcji mucyny (białkowego cementu jelit).
Często zadajecie pytania: Dlaczego mojemu dziecku nie pomagają probiotyki, a nawet szkodzą, a innemu dziecku pomagają?
Odpowiedź nie jest prosta. Efekt działania probiotyków jest różny i nie do końca wiemy jak faktycznie działają.
Do tego dochodzi fakt, że spożycie organizmów żywych zawsze będzie skutkowało interakcją z już występującymi mikroorganizmami w jelicie danej osoby. Wiemy, że każdy z nas ma swoistą, unikalną kolekcję mikroorganizmów, niemal jak linie papilarne. Zatem probiotyk A u dziecka 1 może działać zupełnie inaczej niż u dziecka nr 2.
Mikroflora jelit jest w ciągłej dynamice i może zmieniać się nawet z dnia na dzień. Dlatego działanie probiotyku też może stać się z czasem inne.
***
Można przypuszczać, że naturalna żywność fermentowana, zawierająca różnorodną kolekcje mikroorganizmów będzie bardziej korzystna, niż sztuczne probiotyki, które muszą przeżyć uśpione w kapsułce, a potem przejść przez niekorzystne środowisko, aby móc w jelicie ożywić się i jeszcze zadziałać.
Produkcja probiotyków to trudna technologia, wobec czego nie jest ona tania. Jeśli chcemy kupić probiotyk za mniej niż 30 zł, zrezygnujmy z zakupu w ogóle. Nie będzie miał żadnej wartości.
***
Niestety probiotyki nie są klasyfikowane jako leki, nie muszą przechodzić skomplikowanych testów.
Zwracajmy uwagę czy probiotyk ma podwójną nazwę np. Lactobacillus rhamnosus lub Bifidobakterium longum oraz szczep Lactobacillus rhamnosus GG.
Ze względu na niepowtarzalny skład mikroflory każdego dziecka, i na to, że nie sposób przewidzieć który szczep i w jakiej ilości i w jakim przypadku pomoże, powinno się szukać, które dobrze będą współgrać z właściwą florą jelita.
***
Probiotyk, który wywołuje nieprzyjemne wzdęcia, nadmierne gazy, a nawet bóle głowy należy odstawić. Delikatne objawy mogą trwać do 4 dni, nie dłużej.
Właściwy probiotyk, to większa regularność i łatwość w wypróżnianiu. Stolec jest gładki, miekki, bez trudności przesuwa się w jelicie, a jego wygląd to podłużny jednolity kawałek, bez spękań.
***
Kolejną ważną sprawą i trochę bagatelizowaną jest dieta dla mikroorganizmów.
Uważam, że jest ważniejsza niż sama probiotykoterapia.
***
Mikroorganizmy w jelicie są całkowicie uzależnione od naszych wyborów żywieniowych.
Gdy postanawiamy dbać o większą różnorodność bakterii z żywności i probiotyków, należy pamiętać, że czynnikiem od którego będzie zależeć czy i jakie mikroby zasiedlą na dłużej jelita, będzie dieta.
***
Dla przypomnienia, bakterie odżywiają się błonnikiem, czyli węglowodanami, które są wcale, lub trudno strawne przez człowieka. Błonnik ten przesuwa się w niższe partie jelita grubego, gdzie bakterie są skolonizowane i tam zaczyna się jego trawienie dzięki bakteriom.
Węglowodany proste, czyli żywność mocno przetworzona: biała mąka, cukry proste są wchłaniane w jelicie cienkim i do jelita grubego już nie dochodzą. Gdy błonnika jest mało, bakterie głodują. Gdy jest mało zróżnicowany, różnorodność bakterii może również spadać.
Niektóre gatunki bakterii lubią błonnik z cebuli, inne zaś błonnik z fasoli, a jeszcze inne z bananów.
***
Dlatego dostarczajcie dzieciom różnorodny błonnik: z owoców (jabłka ze skórkami), warzyw, nasion roślin strączkowych, orzechów, kasz, pestek np. słonecznika, dyni.
***
Badania dowodzą, że flora jelitowa ludzi Zachodu jest dużo mniej urozmaicona, niż flora plemion zamieszkujących np. Amerykę Południową, czy Afrykę. Zwracam uwagę, że nie o ilość bakterii chodzi, a właśnie różnorodność, gdy chodzi o zdrowie jelit i całego organizmu.
Istnieje również hipoteza, która mówi, że higiena (np. stosowanie odkażaczy w toaletach) przyczyniła się do spadku różnorodności bakterii w jelitach dzieci. Nie do końca zgadzam się z tymi założeniami. Gdyby faktycznie tak było, dzieci np. nie miałyby infekcji. Chorują dlatego, że spotykają mikroby. Do tego dochodzi skażenie środowiska i żywności, więc układ odpornościowy naszych dzieci pracuję pełną parą.
Zgadzam się natomiast, że zabawa w środowisku w którym dziecko przebywa stale (jego ogród, dom, zwierzak regularnie odrobaczany) bez mycia rąk, może wzbogacić kolekcje bakterii jelitowych o np. bakterie glebowe, które też znajdują się w jelitach. Zapytacie, czy brudne dziecko to zdrowe dziecko?
***
Unikanie ekspozycji na mikroorganizmy chorobotwórcze jest oczywiste. Dlatego po korzystaniu z komunikacji miejskiej, ośrodków zdrowia, przedszkoli, szkół należy zawsze umyć ręce. Jednak po zabawie ze swoim psem, nie ma takiej potrzeby.
Obecność psa czy innego zwierzaka, zwiększa ekspozycje dziecka na mikroby z otoczenia, zwiększając różnorodność bakterii w jelitach.
***
Dobra wiadomość jest taka, że mamy narzędzia do diagnostyki mikrobiologicznej jelit, dzięki której w przybliżeniu możemy poznać jakość flory, od której zależy stan zdrowia dziecka. Nie są to badania refundowane, nie są tanie. Jednak bardzo pomocne przy stabilizacji flory jelitowej, dzięki której hamowane są stany zapalne, tak bardzo niekorzystnie wpływające na rozwój dzieci z ASD.
- Alanna Collen „Cicha władza mikrobów”
- Justin Sonnenburg, Erica Sonnenburg „Zdrowie zaczyna się w brzuchu”
- http://www.medicalnews.ump.edu.pl/uploads/2009/3-4/231_3-4_78_2009.pdf
- https://www.ncbi.nlm.nih.gov/pmc/articles/PMC1774382/
- https://www.ncbi.nlm.nih.gov/pmc/articles/PMC3888205/
- http://www.pm.microbiology.pl/web/archiwum/vol5112012027.pdf